You are here

Weź głęboki oddech (albo lepiej nie)

Edited on

09 April 2018
Read time: 4 minutes

W jaki sposób europejskie miasta walczą z zanieczyszczeniem powietrza?

W listopadzie 2017r. Europejska Agencja Środowiska (EEA) wprowadziła Europejski indeks jakości powietrza pokazujący w czasie rzeczywistym jakość powietrza, którym oddychają obywatele UE. W zależności od tego, w którym rejonie mieszkasz, będziesz bardziej lub mniej zadowolony ze wskazań tego indeksu. Zanieczyszczenie powietrza, które niekorzystnie wpływa w zasadzie na każdego z nas nie jest nowym problemem. Czy są jakieś powody do optymizmu?

Koszty brudnego powietrza

Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zanieczyszczenie powietrza wewnątrz i na zewnątrz pomieszczeń odpowiada za 6,5 mln zgonów na całym świecie. To jest 1/9 ogółu wszystkich zgonów, i więcej niż połowa liczby mieszkańców Belgii. Tyle osób każdego roku umiera z powodu złej jakości powietrza. Kobiety, dzieci i osoby starsze są szczególnie narażone na problemy zdrowotne związane z zanieczyszczonym powietrzem. W marcu 2017 r. WHO ogłosiło, że na całym świecie wśród dzieci poniżej 5 roku życia, 25% zgonów można przypisać czynnikom związanym ze złym stanem środowiska, z których zanieczyszczenie powietrza jest najbardziej niebezpieczne.

 

Nawet jeśli żadne europejskie miasto nie znajduje się wśród 20 miast na świecie o najwyższych średniorocznych stężeniach pyłu zawieszonego (indyjskie miasta zajmują połowę tej listy), są miejsca w Europie, w których aplikacja monitorująca jakość powietrza powinna być pierwszą, którą sprawdza się przed opuszczeniem domu. Zanieczyszczenie powietrza uważane jest za najważniejszą środowiskową przyczynę przedwczesnych zgonów w Unii Europejskiej, których liczba sięga rocznie do 400 tys. przypadków (to więcej niż cała populacja miasta Bolonia).

 

Europejska Agencja Środowiska (EEA) szacuje, że około 90% mieszkańców europejskich miast jest narażonych na wysoki poziom zanieczyszczeń powietrza, uznany za szkodliwy dla zdrowia. Komisja Europejska szacuje, że obciąża to gospodarkę UE rocznie kosztami opieki zdrowotnej w wysokości 4 mld euro i straconego czasu pracy w wysokości 16 mld euro. Ujmując te koszty w perspektywie - całkowity budżet programu Horyzont 2020 wynosi 80 mld EUR.

 

 

 

Problemy zdrowotne nie są jedyną ceną, którą płacimy oddychając zanieczyszczonym powietrzem. Nadmierna koncentracja niektórych zanieczyszczeń może być szkodliwa dla środowiska, ze względu na ich negatywny wpływ na jakość wody i gleby. Zanieczyszczenie powietrza jest również powiązane ze zmianami klimatycznymi. Wymaga to przyjęcia zintegrowanych polityk, które łączą obie te kwestie ze sobą (np. zastosowanie pojazdów elektrycznych zasilanych energią odnawialną).

 

Droga pod górkę w walce o prawo do oddychania

 

Problem brudnego powietrza jest znany od dawna, ale wciąż daleko jest nam do jego rozwiązania. Normy jakości powietrza w UE obowiązują od ponad 20 lat, ale 130 miast europejskich wciąż stara się sprostać wyznaczonym limitom. Toczy się również 30 spraw o naruszenie przepisów przeciwko 20 z 28 państw członkowskich UE za przekroczenia norm zanieczyszczeń.

 

Niestrudzone wysiłki grup obywatelskich, takich jak np. Krakowski Alarm Smogowy oraz organizacji (szczególnie Client Earth, która podjęła działania prawne przeciwko wielu władzom krajowym i lokalnym), połączone z poszukiwaniem nowych możliwości biznesowych (np. przez konkursy takie jak Smogathon) i skandalami przemysłu motoryzacyjnego, np. jak owiana złą sławą Dieselgate, powoli prowadzą do zmiany biegu zdarzeń. Czy walka o czyste powietrze w końcu zyska uznanie polityczne, na które zasługuje?

 

W ostatnich miesiącach pojawiło się wiele inspirujących inicjatyw w tym zakresie, a dwa europejskie giganty - Paryż i Londyn - przejmują inicjatywę (lub przynajmniej ściągają na siebie światła reflektorów) a ich śladami podąża wiele innych miast. Zarówno Anne Hidalgo, burmistrz Paryża, jak i Sadiq Khan, burmistrz Londynu podpisali deklarację C40 dotyczącą paliw kopalnych, razem z 10 innymi dużymi miastami, w tym Kopenhagą, Barceloną i Mediolanem. Sygnatariusze, pamiętając o związku między jakością powietrza i zmianą klimatu zobowiązują się od 2025 r do kupowania autobusów wyłącznie o zerowej emisji i zapewnienia zerowej emisji na znacznym obszarze swoich miast do 2030 r.

 

Paryż i Londyn: dużo marchewek i kilka kijów

 

W przypadku Paryża spełnienie powyższych zobowiązań oznaczałoby dodanie 21 dni do średniej długości życia jego mieszkańców, przy jednoczesnym uniknięciu 400 przedwczesnych zgonów rocznie. Nic dziwnego, że miasto chętnie podejmuje działania mając już szereg środków do realizacji celu. Jednym z najciekawszych jest Utilib, usługa udostępniania samochodów do zastosowań zawodowych (np. dla właścicieli małych firm, usługodawców, dostawców itd.). Flota Utilib to 100 pojazdów elektrycznych o ładowności ponad 250 kg każdy. Inne środki koncentrują się na zwiększeniu udziału stref pieszych (np. na nabrzeżu Sekwany), poprawie infrastruktury dla pieszych i rowerzystów, a także wprowadzeniu stref zakazu wjazdu dla najbardziej zanieczyszczających pojazdów. Pełna ambicji stworzenia miasta post-samochodowego (przynajmniej jeśli chodzi o prywatne samochody napędzane paliwami kopalnymi), Anne Hidalgo stwierdza, że "bardzo trudne wyzwania, takie jak zanieczyszczone powietrze wymagają bezprecedensowych działań, polityk, odnoszących się do sytuacji niecierpiącej zwłoki zarówno jeśli chodzi o kryzys stanu zdrowia, jak i kryzys klimatyczny". Dodaje, że wyniki będą mówić same za siebie i zapewnią dalsze poparcie polityczne.

 

Do podejmowanych działań przyłącza się Londyn z wieloma ambitnymi przedsięwzięciami wprowadzonymi w 2017 r. oraz kolejnymi będącymi w przygotowaniu. Najważniejsze z nich odnoszą się do przepisów regulujących ruch pojazdów najbardziej zanieczyszczających środowisko, po pierwsze wprowadzając dodatkowe opłaty, a następnie ograniczenia ruchu. Wprowadzony w październiku 2017r., tak zwany T-charge to dopłata dla pojazdów niespełniających norm Euro 4 do opłaty za wjazd do centrum, która obejmuje wszystkie pojazdy wjeżdżające do centrum Londynu. T-charge to pierwszy krok w kierunku wprowadzenia strefy super niskiej emisji (Ultra Low Emission Zone - ULEZ), planowanej na kwiecień 2019 r., która zamknie centrum Londynu dla wszystkich pojazdów niespełniających uzgodnionych norm, w tym pojazdów usług publicznych, tj. karetek pogotowia, wozów strażackich czy śmieciarek. Miasto konsultuje obecnie propozycje rozszerzenia obszaru strefy ULEZ i wprowadzenia bardziej rygorystycznych norm dla innych stref niskoemisyjnych w mieście. Będąc częścią sieci URBACT FreightTAILS, Londyn pracuje również nad ograniczeniem wpływu transportu towarowego na środowisko, np. poprzez oferowanie lokalnym firmom bezpłatnego narzędzia online do sprawdzenia efektywności dostaw (Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni uczestniczy również w tej sieci URBACT – przyp. tłumacza).

 

Paryż i Londyn połączyły siły także przy tworzeniu nowego systemu monitorowania emisji zanieczyszczeń pochodzących z pojazdów samochodowych, zajmując w ten sposób zdecydowany głos przeciwko istniejącym programom oznaczeń w UE, które nie zapewniają rzetelnych danych. Według Khana "nowy system położy kres pozorom, które zostały nam zafundowane i zapewni Londyńczykom i Paryżanom uczciwą, dokładną i niezależną ocenę emisji pojazdów poruszających na naszych drogach ".

 

Czy możemy zrobić więcej?

 

Podobnie jak w przypadku większości problemów środowiskowych, pytanie brzmi, jaka jest właściwa proporcja między kijami a marchewkami? Wprowadzanie zakazów dla większości pojazdów zanieczyszczających środowisko lub instalacji grzewczych jest popularnym żądaniem, ale jeśli zmiany zostaną wprowadzone zbyt pochopnie, bez dodatkowych środków zabezpieczających może to wywołać negatywny, nieproporcjonalnie silny wpływ na grupy najbardziej wrażliwe ekonomicznie. Wprowadzenie nowych stref dla pieszych może wywołać protesty zarówno obywateli, jak i właścicieli firm, jeśli nie zostaną poprzedzone dobrze zorganizowanymi konsultacjami na wczesnym etapie procesu zmian. To tylko przykłady problemów lokalnych, ale oczywiście sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana i wiąże się z przepisami krajowymi i europejskimi mechanizmami finansowymi, silnymi grupami interesu (np. branży motoryzacyjnej lub energetycznej), oraz - co nie mniej ważne - naszymi codziennymi wyborami. Bardzo interesujące byłoby zobaczyć procesy zarządzania partycypacyjnego ukierunkowane na wprowadzenie rozwiązań w zakresie poprawy jakości powietrza, np. zgodnie z metodologią panelu obywatelskiego, tak jak zrobiono to w Gdańsku.

 

Kwestia jakości powietrza została również poruszona w ramach Agendy Miejskiej Unii Europejskiej, w partnerstwie tematycznym kierowanym przez Holandię. URBACT dołączył do partnerstwa jako obserwator, koncentrując się w szczególności na zaangażowaniu obywateli i zintegrowanym podejściu. W listopadzie 2017 roku Partnerstwo Jakość Powietrza opublikowało swój plan działania, obejmujący sześć wspólnych działań dotyczących regulacji i wdrażania, finansowania i wiedzy. Wszystkie miasta są proszone o nawiązanie kontaktu z partnerstwem i przekazanie swoich doświadczeń, w szczególności w odniesieniu do wyzwań i najlepszych praktyk związanych z finansowaniem, zaangażowaniem obywateli i wielopoziomowym zarządzaniem.

 

Czy maska przeciwsmogowa okaże się najpopularniejszym akcesorium modowym w 2018 roku, czy znajdziemy lepszy sposób na ochronę naszego zdrowia?

 

Ania Rok